poniedziałek, 7 października 2013

szkola, tornister i dziecko

Tak ostatnio widze, ze znow media sie obudzily, ze tornistry ciezkie. Ja pamietam swoj tornister jako mega ciezki, zwlaszcza w liceum, gdzie objetosc ksiazek byla calkiem spora, przez co waga tez niczego sobie. Do tego atlasy, zeszyty, czesto zbiory zadan itp. Majac 7-8 roznych przedmiotow w ciagu dnia - tornister pekal w szwach. Koszty tez nie male.

Koszty ksiazek do obecnej pierwszej klasy technikum to wydatek rzedu 500 pln, do tego lista potrzebnych narzedzi na praktyki (klasa o profilu fryzjerskim) kolejne 500 pln. koszt takiej wyprawki - 1k pln. Masakra.

Moja najmlodsza corka wlasnie rozpoczela przygode ze szkola (w Niemczech, gdzie mieszkamy). Koszt wyprawki (podreczniki, cwiczenia i zeszyty) na nastepne 2 lata - 90 euro. Koszt wszystkich potrzebnych dodatkowych pomocy (tez na 2 lata) - czyli plastelina, rozne rodzaje kredek, bloki roznej wielkosci, olowki, dlugopisy, papier kolorowy, jakies folie i naklejki - 60 euro. W sumie 150 euro, ktore zaplacilismy naszej nauczycielce, bo to ona zajmuje sie zakupem podrecznikow (w ilosci wiekszej niz ilosc dzieci w klasie, bo wiadomo, dzieci gubia niszcza itp). Dodam, ze limit wynosi 100 euro/dziecko/rok - limit ten dotyczy kwoty, jaka rodzice wydaja na ksiazki dla swoich pociech.

Jak to wyglada w praktyce? W pierwszej klasie dzieci maja zadawane niewiele o ile w ogole. Ksiazki sa przeznaczone na mniej wiecej 2-3 miesiace uzywania, wiec sa cieniutkie, maja miekkie okladki. WSZYSTKIE ksiazki i zeszyty zostaja w szkole. Jesli dziecko nie odrobi lekcji w swietlicy, to bierze potrzebne materialy do domu, jesli odrobi ksiazka/zeszyt/cwiczenia z odrobiona praca domowa trafia w odpowiednie miejsce w sali lekcyjnej.

Tak na prawde ja niewiele wiem o tym, jak i czego uczy sie moje dziecko. Moge tylko powiedziec, ze przed rozpoczeciem roku szkolnego (co nastapilo 10 sierpnia) Mala umiala czytac powoli i sylabizujac po polsku. Miala problem z niemieckimi regulami, wiec niechetnie probowala czytac niemieckie teksty, mimo, ze mowi plynnie po niemiecku. Na chwile obecna (po 2 miesiacach nauki) pisze i czyta po niemiecku. Wciaz miesza litery (male i duze), ale na tym etapie nacisk jest kladziony na umiejetnosc napisania i przeczytania, styl nie jest wazny, zasady ortograficzne tez nie. Wazne, ze dziecko moze sie komunikowac w formie pisemnej.

Dzieciaki maja taki specjalny zeszyt, gdzie rysuja np co robili w weekend, albo wyrazaja na ryskunku, czy im sie podobala ksiazka, w ktorej ostatnio pracowali. Dzieci chetnie dodaja opisy do swoich tekstow. Nauczycielka ma ich 23 w klasie i sprawdza kazda taka prace z osobna, pisze swoje komentarze (pieknymi wyraznymi, pisanymi literkami, ktorych zazdroszcza jej wszystkie dzieci). Czasami poprawia pisownie, ale nie kreslac tekstow dziecka, ale dodajac swoj komentarz i proszac by dziecko napisalo to samo obok, ale juz poprawnie.

A wracajac do tornistra. Mloda ma wielki, wypasiony i wymarzony tornister. Wazy on cos kolo 2-3kg. Razem z zawartoscia (piornik, teczka i zeszyt do komunikacji z nauczycielami, kanapki i butla z woda) jakies 4kg. Mloda musi go wniesc na 2 pietro po schodach (ma klase na 2 pietrze), po lekcjach musi go przeniesc do swietlicy (na tym samym pietrze, moze 15 metrow od klasy), jesli odbieram ja po 16:30 to musi go zniesc na parter do drugiej sali. Zaprowadzajac ja do szkoly lub odbierajac zawsze sama niose plecak. Stanowczy plus z lekcji w jednej sali.

Starsze dzieci tez maja ksiazki w szkole. Szkola sama sponsoruje ksiazki, ktore nie mieszcza sie w ustawowych 100 euro (czyli zasadnicza wiekszosc). W praktyce jest kilka sztuk w bibliotece i nauczyciele kseruja odpowiednie rozdzialy. Do kazdego przedmiotu jest miekki segregator, do ktorego wpina sie xerowki + kartki do notatek. Po zakonczeniu dzialu xerowki i zapisane kartki zostawia sie w domu, a do szkoly nosi sie pusty segregator przygotowany na nowe xerowki. W ten spsob plecaki sa lekkie.

Uwazam to za bardzo dobre rozwiazania. Podoba mi sie wersja z kilkoma cienkimi ksiazkami na rok, bo jesli nawet trzeba cos odrobic w domu, to ciezar takiej ksiazki jest niewielki. Podobaja mi sie lekcje w jednym miejscu (wyjatkiem jest religia i gimnastyka, ale i tak dzieci zostawiaja tornistry w swojej klasie). Podoba mi sie pomysl z xerowaniem potrzebnych materialow i noszeniem do szkoly tego, co jest w chwili obecnej potrzebne, a nie calej wielkiej ksiazki do tego oprawionej w twarda okladke. Podoba mi sie system zapewniajacy miejsce do odrabiania lekcji i fachowa opieke w swietlicy. Dodam, ze panie pracujace w swietlicy sa oplacane przez miasto, a nie przez szkole. Podoba mi sie praca z uczniem w szkole, gdzie odrabianie prac domowych jest sporadyczne i sluzy glownie pochwaleniu sie rodzicom co dziecko juz umie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz